Jestem Alicja, córka Stanisławy i Józefa, wnuczka Stanisławy i Mieczysława, Zofii i Walerego, prawnuczka Franciszki i Franciszka, Jakuba i Józefy, Franciszka i Józefy, praprawnuczka Mateusza i Ewy, prapraprawnuczka Katarzyny.
Jestem Alicja, córka Stanisławy i Józefa, wnuczka Stanisławy i Mieczysława, Zofii i Walerego, prawnuczka Franciszki i Franciszka, Jakuba i Józefy, Franciszka i Józefy, praprawnuczka Mateusza i Ewy, prapraprawnuczka Katarzyny.
Więcej o mnie znajdziesz w artykułach:
Są znane w wielu tradycjach. Wierzy się, że potrafią przejmować nasze zmartwienia, a schowane pod poduszkę – przynosić rozwiązanie we śnie. Według doradczyni rozwoju Alicji Bednarskiej lalki z intencją potrafią pomóc małej dziewczynce w każdej z nas.
Która z nas nie marzy o przyjaciółce – powierniczce najskrytszych tajemnic i trosk? Która wysłucha, zrozumie, wesprze… W dzieciństwie taką rolę często spełniała lalka. Mogłaś wszędzie ją zabierać. Opowiedzieć o swoich troskach, zapłakać w jej włóczkowe włosy. Teraz też można. Na rynku jest coraz większa oferta lalek dla dorosłych. Jedne są misternie wykonanymi dziełami sztuki, prawdziwą gratką dla kolekcjonerów, inne mają służyć do przytulania, hołubienia i powierzania swoich trosk. Doradczyni rozwoju osobistego, Alicja Bednarska, robi szmaciane lalki, które pomagają kobietom osiągnąć równowagę i spokój.
Na obfitość i zdrowie
Inspiracja przyszła z Gwatemali. Rok temu, podczas gwiazdkowego spotkania kręgu kobiet, prowadzonego przez Alicję Bednarską. Wymieniały się prezentami. Alicja sięgnęła po niewielki pakunek, a osoba, która go przyniosła, rozpromieniła się, widząc, do kogo trafia. W pudełeczku leżały laleczki – małe, szmaciane, kolorowe. Okazało się, że przyjmują
zmartwienia. Przed pójściem spać można opowiedzieć laleczce o swoim problemie, po czym umieścić ją pod poduszką. My śpimy, ona szuka rozwiązania. – Od razu pomyślałam, że mogę robić takie lalki, dla dzieci. Okazało się jednak, że byłyby dla nich zbyt delikatne – opowiada
Alicja Bednarska. – Kupują je dorosłe kobiety, ale przecież w każdej z
nich mieszka Wewnętrzna Dziewczynka.
Jakiś czas po tym grudniowym spotkaniu trenerka wróciła do lektury „Biegnącej z wilkami” Clarissy Pinkoli Estés.
Książka otworzyła się na przypowieści o Wasylisie, którą matka obdarowuje laleczką. Ukryta w kieszeni mała towarzyszka prowadzi
bohaterkę, podpowiada. Nie było wątpliwości – to był ten kierunek!
Grunt przygotowany został wiele lat wcześniej. Alicja Bednarska prowadziła swego czasu dużą pracownię krawiecką, ubierała różne
osobistości. Potem przyszły inne zainteresowania, jej droga życiowa poprowadziła ją w stronę rozwoju, pomagania innym. Ale pasja do szycia, kreowania pozostała. Podobnie jak kawałki tkanin. Niektóre rzeczy wyciąga po prostu z głębin szafy, inne dokupuje – starą biżuterię,
guziczki, aksamitki… Albo ten kluczyk, ze szkiełkiem imitującym diament – ma otworzyć serce kobiety, do której trafi (i jej partnera).
Pierwsza sprzedana lalka miała pomagać na problemy z miesiączką. Kobieta, która ją kupiła, od dawna nie menstruowała. I nagle miesiączka pojawiła się, już następnego dnia! Druga lalka miała za zadanie przyciągnąć obfitość. Trafiła do pewnej pisarki. Kilka dni później trzy ważne wydawnictwa zgłosiły się do tej kobiety z propozycją wydania jej książki. Na koncie pojawiły się zaległe wpływy.
Na sen i zmartwienia
Pomocne lalki znane są w wielu tradycjach. W Ameryce Południowej jako laleczki na zmartwienia. Indianie Ameryki Północnej też mają dreaming dolls, sprowadzające rozwiązania w snach. W krajach słowiańskich wracają do łask lalki – motanki, robione bez użycia igły i nożyczek. – Moim zdaniem wszystkie one pomagają dostroić się do tego, co dla nas ważne – mówi Alicja Bednarska – Są symbolem tego, do czego w danym momencie dążymy.
Podkreśla, że każda z kobiet wybierających lalkę ma prawo nadać jej własne znaczenie. Sama ustalić zakres pomocy. – W swoich opisach tylko pokazuje kierunek. Lubię, jak każdy bierze odpowiedzialność za siebie,
za to co robi, myśli, czuje. Za znaczenie, jakie przypisuje temu, co pojawia się w jego życiu – mówi.
Sama wie jak pomóc
Praca nad lalkami jest dość żmudna. Wykonanie jednej zajmuje co najmniej sześć godzin. – Sięgam po materiały, które czuję, że chciałabym wykorzystać – opowiada Alicja Bednarska. – Rysuję wzór na papierze, wycinam, przenoszę wykrój na tkaninę. Dokładnie wypycham korpus lawendą. Potem dobieram włosy, biżuterię. Czasem dodaję torebkę.
Kiedy lalki są gotowe, Alicja stawia je przed sobą. Okadza białą
szałwią lub palo santo. Prosi o wsparcie Matkę Ziemię i wszystkie
kierunki świata. A potem słucha. Bo to lalki „mówią” jej, w czym chcą
pomagać. – Czasem to widać od razu – po kolorach, akcesoriach. A czasem
muszę bardziej wsłuchać się w ich głos – przyznaje. – Jeśli ten głos do
mnie nie dociera, daję sobie czas, odkładam lalkę. Kiedy ponownie biorę
ją do rąk, już wiem.
Lalki są bardzo różne: szamanki, bajarki, boginie… Te związane z nowiem księżyca, wspierające transformację, przemianę. I te przypisane pełni – pomagające przyciągnąć dostatek, spełnić marzenia. Są wreszcie
tak zwane staruchy (ang. crones), kobiety dojrzałe, wnoszące do życia właścicielki mądrość życiową. Niektóre wypracowane są w
najdrobniejszych szczegółach, wyposażone w rozmaite atrybuty – ważkę, pajęczynę, spiralę, motyla. Inne proste, jak Pokora – z białego płótna, bez ozdób, włosów. Są też takie, które w ogóle nie mają ludzkiego kształtu, przypominają raczej sakiewkę na skarby. Niemal wszystkie
trzymają uniesione do góry ręce. Chodzi o gest wzywania sił wyższych,
widoczny już na najstarszych figurkach obrazujących kobiecość, tych z
epoki kamienia.
Do każdej lalki dołączony jest krótki opis – o tym, jakie jakości
wnosi, w czym pomaga. Może chodzić o znalezienie miłości, inspirację,
ugruntowanie, samoakceptację… – Kiedy ktoś przychodzi do mnie, ogląda lalki, zwykle czuje się przyciągany przez jedną z nich. Coś mu się w niej podoba, przemawia do niego. Potem sięga po opis, znajduje potwierdzenie swoich odczuć. Wie, że ta lalka jest jego – tłumaczy Alicja Bednarska.
Nie ma jakichś szczególnych zaleceń co do tego, jak się z nimi obchodzić – właścicielka sama będzie to wiedzieć. – Niektóre kobiety robią coś w rodzaju rytuału inicjacyjnego, nadają lalce imię. Noszą ją w torebce, śpią z nią, rozmawiają. Nie pozwalają innym jej dotykać. Czasem wystarczy zdjęcie w telefonie, na które można zerkać, kiedy jest nam ciężko czy smutno – to daje poczucie, że ktoś nas wspiera. Zakładam, że jak się taką lalkę przyjęło, nie można jej zaniedbywać – mówi Alicja Bednarska. – Chodzi o to, żeby utrzymywać połączenie z tą jakością, na której nam zależy.
Jolanta Maria Berent
Jej symbol – brzoza – zawsze kojarzył się z młodą kobietą. Lubi brzozy. Brzoza to drzewo, które oczyszcza-mówi –Alicja. – Można się do niej przytulić i poprosić o oczyszczenie z tego, co nas nurtuje” Nazwa brzmiała tajemniczo i oryginalnie. Alicja się zdecydowała.
Początek roku w Berckanie to tworzenie mapy marzeń; w kwietniu jest spotkanie wielkanocne i wykład o detoksie, czyli oczyszczaniu organizmu; we wrześniu sesja oddechowa, a w grudniu spotkanie wigilijne. To stały program spotkań, pozostałe tematy zmieniają się w zależności od potrzeb uczestniczek. W kręgu można zasmakować rozmaitych metod pracy nad sobą, przekonać się, która z nich nam najbardziej odpowiada: świadomy oddech, programowanie neurolingwistyczne, dialog z głosem, medytacja, relaksacja czy wizualizacja.
Ewa (45lat), uczestniczka wielu warsztatów i szkoleń: „Przychodzą kobiety, które już odkryły swoje cele, i te które poszukują przełamują ograniczenia i pragną, by ich życie się zmieniło. Są dla siebie wspaniałymi nauczycielkami, dopełniają się. Jedne dają, bo mają w sobie siłę i motywację – same kiedyś dostały, drugie uczą się brać”.
Alicja uczy kobiety, jak odkrywać i przekształcać głęboko zakorzenione przekonania na swój temat. Lubi powtarzać: „Niemożliwe nie istnieje”. A co dla kobiet jest niemożliwe? „Wszystko, odpowiada bez zastanowienia. – Każda zmiana w życiu.
Alicja opowiada mi o młodej kobiecie: skończyła technikum fotograficzne, robi fantastyczne zdjęcia, jakby przetworzone praz komputer – tak postrzega świat. Proponowano jej już dwie wystawy. Odmawia – bo będzie tam trzeba coś powiedzieć. Pracuje w sklepie. Nie wierzy, że mogłaby robić to co kocha. „Jestem nie dość dobra, nie dość kobieca, nie potrafię znaleźć partnera, Nie potrafię znaleźć pracy – to tylko przekonania – mówi Alicja. – Al. One tworzą naszą rzeczywistość. Jeżeli uważam, że nie znajdę lepszej pracy, bo – i tu można wyliczać- nie ma pracy, mam już 40 lat, to takie przekonanie powoduje, że rzeczywiście staje się to niemożliwe”.
Alicja, (…) miała wielu nauczycieli. Szkoliła się m.in. u Nemi Nath, Colina Sissona i Mariny Sisson. Kiedyś dodała wszystkie tygodnie i miesiące: w sumie dwa lata odosobnienia i lata pracy nad sobą.
Przekonania najbardziej destrukcyjne, blokujące nasz rozwój, wywodzą się z najwcześniejszych etapów życia. Wiele z nich umacnia środowisko, w którym wzrastamy, trudne relacje rodzinne. Kiedy stale powtarzamy pewne schematy życiowe, najlepiej wybrać jedną z metod głęboko transformujących, np. sesje oddechowe, ustawienia rodzinne.